Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 306.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Cieciórkowa mówi do mnie: brat twój, ksiądz proboszcz, przyjechał do Wilna, widziałam go na ulicy, ale nie wiem, gdzie mieszka... pewno w którymś hotelu! — Święty człowiek! poszłam go szukać... Państwo wypili już herbatę... pani nie prędko spać pójdzie... poszłam go szukać!.. rozstąp się ziemio, nigdzie go niéma... zbiegałam wszystkie hotele... rozstąp się ziemio... Matko Ty Najświętsza! powracam co tchu... wchodzę do pokoju panienki... patrzę — na łóżeczku niéma... i téj... i téj... Panie Jezu Chryste... zełgała... zełgała... brata proboszcza nie widziała, a tylko mnie tak z domu wyprawiła.., i jéj niéma...
— Niéma! córki mojéj niéma! — krzyknęła pani Herminia, i chciała rzucić się ku drzwiom, ale pan Jan, z bladą śmiertelnie twarzą, otoczył ją ramieniem i przyciągnął ku sobie.
— Cóż? cóż? — wołał do Drylskiéj, która oprzytomniała już nieco, ale ciągle w klęczącéj postawie jęczała, szlochała, i ściśniętą pięścią biła się w piersi. Zdobyła się nakoniec znowu na głos i mowę i, wylewając strumień łez, wybełkotała:
— Niéma! niéma! patrzę, aż tu na poduszeczce papierek, złożony we czworo... rany Chrystusa Pana mego, zlitujcie się na grzeszną duszą moją... nie wytrzymałam i spójrzałam... święci Aniołowie...
W téj chwili pan Jan, jedném ramieniem podtrzymując chwiejącą się żonę, drugą ręką pochwycił ściśnioną pięść na-pół nieprzytomnéj duegny, i wydo-