Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 325.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i zdumieniem — któż go sprzedał? czy ty, mój ojcze?
— Nie — odrzekł Brochwicz — wszystkie prawa do majątku tego przelałem na Maryana... i on-to wydał w ręce obce ten piękny kawał ziemi, z którym wiązały nas najdroższe uczucia i najświętsze obowiązki.
Oczy młodéj kobiety nabiegły łzami. Uczucia i myśli, mające związek z ogółem i „najświętszemi obowiązkami”, te uczucia i myśli, które najwięcéj przyczyniały jéj ojcu wyrzutów, zgryzot i zawstydzenia, zaledwie jéj były zrozumiałemi; ale żałowała rodzinnego miejsca swego, „wydanego w ręce obce".
— Niedobry Maryś! — zawołała — pocóż on to uczynił.
— Jesteś już mężatką i przebyłaś koleje, które powinny były uczynić cię kobietą dojrzałą — z powagą zaczął Brochwicz — wyrządził-bym ci więc krzywdę, gdybym taił przed tobą smutne nasze sprawy rodzinne... Maryan sprzedał Brochów, bo nie umiał, czy nie chciał pracować nad utrzymaniem przy sobie majątku tego, bo zapragnął nieograniczonéj swobody, bo nakoniec... jest on na złéj, na bardzo złéj drodze!
Ostatnie słowa wymówił znowu cichym głosem. Być może, iż po raz piérwszy wymawiał je przed kimkolwiek, ale przed sobą samym musiał już je nieraz,