Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 367.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cie, to widać, że Pan Bóg chciał, aby tak było! Z wolą Bozką zgadzać się trzeba zawsze. Pamiętaj, abyś zgadzała się zawsze z wolą Bozką! cóż? czy zgadzasz się?
— Zgadzam się, — z cicha odpowiedziało dziecko.
— Ot tak dobrze! widzisz, i mnie życie nie lekkie, a jednak zgadzam się! nie szemrzę i nie pytam o nic, choć czasem i mnie dziw wielki bierze, jakim sposobem moja starość zrobiła się niepodobna taka do mojéj młodości... Ktoby się był spodziewał!... Rodziców miałam, posag piękny, potém męża takiego dobrego... Sędzią był... szanowali go wszyscy... żyliśmy sobie, jak król i królowa, ot w tém tam mieście... w tém samém... tylko dzieci Bóg nie dał, a jak mąż umarł, i majątek gdzieś stopniał, i krewni gdzieś się podzieli... i ot świat ten pustynią mi, a ręce karmiciele, no i oczy także... bo bez oczu ręce nic nie zrobią... Ktoby się był spodziewał?... ot widzisz! teraz proszę już Boga o to tylko, żeby mi oczy nie uciekły... a uciekają! Kiedy nauczysz się pacierza, poprosisz i ty.
— Poproszę! — odpowiedziało dziecko.
Tymczasem mrok zapadał i stara jéjmość zapalała lampkę.
— Dobrze-by było teraz herbaty napić się, — mruczała, — starym kościom zimno, i w gardle po tym słonym krupniku schnie... cóż, kiedy niéma zkąd jéj wziąć! Ktoby się był spodziewał?... No, ciemno ci już tam na ziemi pończochę robić... złóż ją, przysuń się