Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 393.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ja ci ich teraz... będę ciebie szczypać i drapać, i tłuc...
Rumieniła się szepcąc tak, oczy jéj błyszczały w zmroku i usta drżały. Ściskała wciąż drobne pięście i już, już opuścić je miała na nieruchomo leżącego chłopca, gdy nagle zatrzymała się... Znać było, że myśl jakaś przyszła jéj do głowy i że walczyła z sobą.
— Odpuścić! — szepnęła — stara pani prosiła mnie: odpuść!
Milczała i myślała znowu.
— Kiedy powiedziałam staréj pani, odpuszczę! to trzeba odpuścić!
A potém znowu:
— Oj, tak-by dobrze było teraz jego wytłuc!
Piąstki jéj jednak rozchylały się zwolna. Westchnęła.
— No — rzekła — odpuszczę! może zobaczę jeszcze kiedy starą panią, to powiem jéj, odpuściłam i nie wytłukłam Antka! ucieszy się!
Schyliła nieco głowę, palec przytknęła do ust i długo myślała nad czémś, myślała... potém, z determinacyą nagle powziętą, rzekła:
— Ot, jeszcze i pacierz za niego zmówię, żeby nawrócił się i matki nie gryzł...
Uklękła, i dziwnie-by widziéć było, jak na mokréj ziemi porzucone dziecko to klęczało w zmroku nad