Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 415.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A jakie ona tam hoduje się? śliczne, biedne dziecko! chciał-bym je widziéć!
— Przyślę je kiedy do pana — odrzekła panna Janina.
Muzyk chciał coś powiedziéć jeszcze, ale zakaszlał się strasznie i nie mógł. Panna Janina, wchodząc na schody starego gmachu, szeptała:
— I w tym nadziei miéć nie można! prędko umrze!
Pod jesień ludzie mówić zaczęli, że guwernantka musi być chyba chorą, bo tak powoli chodzi i tak mizernie wygląda. Chorą jednak nie była, tylko widocznie gryzła ją nawskróś ciężka troska jakaś, ciężka dlatego może najbardziéj, że siły jéj były bardzo słabe.
Raz weszła do sklepiku Złotki, już nie dla kupna żadnego, ale tylko na rozmowę.
— Moja kupcowo — rzekła — jaka to biéda, że lekcyi więcéj dostać nie mogę... już i szyciem sobie dopomagam, ale i tak ciężko bardzo.
— No! — pocieszała żydówka — co tam! byle przeżyć! potém może lepiéj będzie.
— Ja bo i nie przywykłam do biedy takiéj — mówiła daléj guwernantka — od czasu, gdy ojciec mój umarł... urzędnikiem był i biedy przy nim nie cierpiałam... przebywałam zawsze po domach różnych. Pensyą brałam bardzo małą, taką tylko, aby módz jako tako przyodziać się, ale wygody miałam