Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 422.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Podniosła w górę pomarszczony palec swój i, kołysząc zwolna głową, dokończyła:
— Ja tylko to jeszcze powiem: wstyd czasem dobry jest, ale czasem niedobry... On dobry wtedy, kiedy człowieka strzeże od grzechu, ale niedobry, kiedy nie pozwala człowiekowi, ażeby on grzech swój naprawił. I strach taki dobry jest, kiedy on przed Panem Bogiem, ale kiedy przed ludźmi, to on zły... Jak człowiek ciągle wstydzi się i boi się, to co on dobrego zrobić może?
Panna Janina drżéć zaczęła. Była znowu bardzo bladą. Gdy jednak podniosła powieki, w oczach jéj błysnął gniew.
— Ja nie rozumiem o czém kupcowa mówi — rzekła gwałtownie i odeszła.
Wieczora tego, do pokoju guwernantki wsunął się żydek, licho odziany, i grzecznie z razu, potém coraz głośniéj i natarczywiéj, upominał się o dług jakiś. Panna Janina płonęła rumieńcami, mieszała się, prosiła o zwłokę, nakoniec przyrzekła, że dług za parę dni wypłaci. Nazajutrz z rana miała jeszcze rozmowę podobną z kobietą jakąś, która w wielkiéj chustce, zarzuconéj na głowę, weszła do jéj pokoju, grubijańsko rozsiadła się na kanapce, przemawiała do niéj grubym głosem, i patrzała rozzłoszczonemi oczyma.
W kilka godzin potém, panna Janina weszła do sklepiku Złotki. Widoczném było, że zdobywała się