Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.

z zydla, cicho bardzo zbliżył się do pieca, u stóp którego położył się do snu Sylwek. Potarł o piec zapałkę. Migotliwy płomyk oświetlał przez chwilę dziecko, śpiące na garści chrustu rozsypanego i przykrytego szarym płóciennym workiem, z twarzą rozognioną i ku sufitowi zwróconą, z nagiemi ramiony, zarzuconemi nad zczochraną gęstwiną czarnych włosów. Zapałka zgasła. Wzburzona twarz śpiącego dziecka i nędzna pościel jego, wraz ze wznoszącym się nad nią żółtym piecem, pogrążyła się w ciemności. Kępa rzekł cicho do siebie:
— Byłożby to jéj dziecko? Miałżebym trafić na jéj ślad?
Dniało zaledwie, gdy podróżny stał znowu nad uśpionym Sylwkiem. W starém murowaném domóstwie zrobiło się przez noc bardzo zimno. Sylwek spał w postawie skurczonéj i zziębłéj. W białém świtaniu zimowego dnia, na szmacie szarego płótna, z pod któréj wysuwały się suche gałęzie chrustu, miał on pozór małego, cierpiącego nędzarza.
Z żywością wielką Kępa zwrócił się do Anastazyi, która, pozierając i kaszląc naprzemian, w nocnym czepcu na siwych włosach, wchodziła do izby:
— Matko! — rzekł przytłumionym, błagającym głosem, — powiedzcie mi: kim była matka tego dziecka? jakim sposobem poznaliście ją? ile od czasu tego lat upłynęło?
Pytaniami temi zaskoczona Anastazya, gniewnie i patrząc na gościa, rzuciła się ku piecowi. Zrana bywała zwykle w najgorszym humorze.
— A, dajcie mi pokój i z bębnem tym i z jego matką! — krzyknęła. Ot, sen okropny miałam! ostrzeżenie boskie, czy co? Zdaje się, jakbyśmy z Łukaszem na wschodach kościelnych siedzieli i żebrali, a Jeżewicz z żonką swoją szli koło