I na marmury pod stopy – kochanków –
Jakby girlandą wodnych pluszcząc wianków
Przygłuszyć chciała … szept … by prócz księżyca
Nikt słów nie słyszał o godzinie błogiej…
O! ilem ja tu bez ciebie – mój drogi
Godzin – dni – długich – wiecznych, przetęskniła
Przy mnie ten tygrys! tak podły – tak srogi!...
Tyran mej ziemi!... jam go niezabiła!...
Godzin – dni – długich – wiecznych, przetęskniła
Przy manie ten tygrys! tak podły – tak srogi!...
Tyran mej ziemi!... jam go niezabiła!...
Bo dłoń niewieścia, bezbronna – dziewicza!...
Ha! gdyby moja błękitna źrenica
Pod którą wił się wężem – płaz obrzydły!
Gdyby zabijać, mogła podłem okiem
Jak skorpionowem spójrzeniem ... o! w chwili
Dała bym oczy me z całym urokiem
Za wzrok potworu ... ha! i zemsty skrzydły
Lecąc – zabiłabym go – mem spójrzeniem!
O niekończ droga!... nie – bo w twoje oko
Patrzę jak w szafir niebios – tam! wysoko –
Innem mi serce już uderza drgnieniem!...
To on – mą ziemię okuł w te kajdany,
On – wziął mi ciebie – niech mi z oczu znika,
Zemstą mą wszędzie o! wszędzie dognany,
Bo na mem czole wściekłością pijany
Wypalił piętno … co chyba z krwią znika
Więc niech zna, co to – wolność niewolnika!...
I póty płonąć będzie moje czoła
Jak wieńcu węgli, hańbą się zasmucę
Przysięgam tobie!... aż me jarzmo zrzucę,
I skronią wolną tocząc wzrok w około
Po nowe wieńce do ciebie powrócę –
I głową jego strojną w krwi korale
Te drzwi choremu twojego – rozwalę!...
Słuchaj!... ja sztylet zaszczepię mu w łonie
Owocem jego – śmierć jemu, nam wolność!...
O! będzie drzewo – drzewo co krwią spłonie
Śmierć albo wolność – to nam losów wspólność!...
To w imię Grecyi każe serce młode
Śmiercią śmierć zwalczyć – i odbić … swobodę!...
Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/82
Ta strona została skorygowana.