Tysiączne przyjmij dzięki, lecz puść mnie dziś jeszcze.
Nie puszczę cię w gościnę innego człowieka.
A ty co tchu otwieraj leżące z daleka
Pokoje i szafarzom poleć, niech obficie
Zastawią stół jedzeniem. A potem pomnijcie,
By zamknąć drzwi środkowe. Druh dziś u nas gości,
Nie chcemy, by go nasze trapiły żałości.
Go czynisz? W tak okrutnym zostający bólu,
Ty jeszcze śmiesz ugaszczać? Oszalałeś, królu?
A gdybym pójść mu kazał i z domu i grodu,
Nie byłobyż większego nagany powodu?
Nie zmniejszyłby się ból mój ani o drobinę,
A ja niegościnności ponosiłbym winę.
Do zła. co spadło na mnie, i toby dodano,
Że dom mój nieprzyjaźny — ohydne to miano.
Pozatem, gdy w argiwskiej spiekłej będę ziemi,
Mój gość mnie ramionami przyjmie otwartemi.
Więc czemu taisz przed nim, czem cię los obdziela,
Jeżeli, jak powiadasz, masz w nim przyjaciela?
Nie byłby nigdy zaszedł w mego domu progi,
Wiedzący, jaki ból mnie opanował srogi.
Szalonym zwiesz, przyganiasz, lecz ja się nie piszę,
Ażeby od drzwi swoich odpędzać przybysze.