Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/291

Ta strona została przepisana.

Posłanką być muszę, co twoją znów duszę
Okrutnie umęczy, porani.
Na hufców achajskich powszechnej naradzie
Powzięło uchwałę, co kładzie
Twą córkę w ofierze: Achilles ją bierze,
Albowiem, wiesz o tem, zbroicy swej złotem
Naodzian, zabłysnął nad grobem i nagle
Powstrzyma ich statki, choć miały już żagle
Napięte na liny, i krzyczy:
»A gdzież to płyniecie, danajskie wy siły,
Ofiary skąpiący dla czci mej mogiły,
Mej zasłużonej zdobyczy?«
I sporu się fala odrazu przewala,
Albowiem nie wszyscy helleńscy rycerze
Jednako myśleli w tej mierze:
»Za« byli z nich jedni, zaś drugim się zdało,
Że daru nie trzeba dla grobu. Nie mało
Król-ci Agamemnon przemawiał łaskawie
W tej sprawie,
Gdyż oddan jest wszytki
Miłości natchnionej wróżbitki.
Zaś plemię ateńskie, Tezeja synowie,
Ten w takiem, ten w innem objawią się słowie,
Lecz z jednem obydwaj się liczą,
Że krwią trza uwieńczyć dziewiczą
Grób Achillesa, że, dalej —
Tak obaj zgodliwie uznali
W tym zborze —
Wydarzyć się nigdy nie może,
Ażeby ktokolwiek Kasandry twej łoże
Śmiał stawiać nad grot Achillowy.
I już się godziły walczące te siły