Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/312

Ta strona została przepisana.

Znów inni na stos znoszą jedlinę. Kto zasię
Bezczynnie stał, od razu obelgą się pasie
Od tych, którzy znosili: »Jakto, człeku podły,
Nic nie masz dla dziewicy, którą na śmierć wiodły
Przebohaterskie kroki? Dla duszy niewieściej.
Tak mężnej, tak walecznej«?.. Rzecz ci takiej treści
O skonie twojej córki przyniósłszy, ja-ć patrzę,
Żeś z kobiet najbiedniejsza, ty, ongi najrzadsze
Mająca szczęście w dzieciach, w ich kochanem kole.

PRZODOWNICA CHÓRU.

Niebiosa przeokrutną zesłały niedolę
Na miasto me ojczyste i na dom Priama.

HEKABE.

Na które zło mam spojrzeć, już ja nie wiem sama,
O córko! Jest go tyle! Jednego się czepię,
Już drugie mnie odrywa, a tam znowu ślepie
Zło inne zwraca ku mnie i tak wciąż się klei.
Że jedno złe przed drugiem uchodzi z kolei.
Nie mogę ja żałości pozbyć się dziś z duszy
Z powodu twoich losów, lecz nadmiar katuszy
Ustąpił, gdym słyszała, jak sławiono ciebie
Za śmierć twą bohaterską. Juści, że na glebie
Choć twardej, skamieniałej, dobry plon wyrośnie,
Gdy na nią oko boże spoglądnie miłośnie,
A znowu tak się dzieje, że najlepsza płoska
Złe żniwo da, gdy mało człek się o nią troska.
Lecz z ludźmi jest inaczej: Zły złym pozostanie,
A dobry będzie dobrym i żadne staranie
Nie zmieni mu istoty, on zawsze i wszędzie,
Pomimo klęsk wszelakich, przeszlachetnym będzie.