Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/330

Ta strona została przepisana.
POLYMESTOR (do służby).

Odejdźcie... Snać bezpieczne jest mi ta ustronie.

(Do Hekaby).

Przyjazną jesteś dla mnie, przyjaźnią mi płonie
I wojsko Achajczyków. Lecz powiedz, czem może
Dopomódz druh szczęśliwy druhom, co nieboże
Popadli dziś w nieszczęście? Chętnie to uczynię.

HEKABE.

Nasamprzód racz powiedzieć, proszę cię, o synie —
Czy żyje mój Polydor, któregoś z rąk matki
I ojca wziął do siebie... Później dalsze gadki.

POLYMESTOR.

I owszem! Co do niego szczęście cię nie zwodzi.

HEKABE.

O luby, mówisz pięknie i jak ci się godzi.

POLYMESTOR.

Cóż dalej mam ci rzeknąć? Jedno drugie goni.

HEKABE.

Pamięta jeszcze matkę? Nie zapomniał o niej?

POLYMESTOR.

Chciał nawet chyłkiem przybyć do macierzy swojej.

HEKABE.

A złoto czy w całości, które przywiózł z Troi?

POLYMESTOR.

W całości, najbezpieczniej schowane w mym domie.

HEKABE.

Więc chowaj i na cudze nie patrz się łakomie.