Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/340

Ta strona została przepisana.

Spotkały mnie z miłości ku tobie, o panie,
Żem zabił twego wroga. Lecz na co gadanie
Tak długie? Nie, cokolwiek przed dawnymi wieki
Mówiono o kobietach, co się w czas daleki
Wciąż mówić będzie o nich, co się dziś powiada,
Ja w jednem zawrę zdaniu: plemię to, o biada!,
Jakiego nie wydały ni ziemia ni morze!
Wie o tem człek, co z niemi w jednym żyje dworze.

PRZODOWNICA CHÓRU.

Nie chełp się! Nie wygrażaj! Doznałeś boleści,
Nie winien przecież temu sam li ród niewieści.
Są złe pomiędzy nami, lecz to ci nadmienię:
W szeregu złych stoimy li przez przyrodzenie.

HEKABE.

Agamemnonie, słuchaj! Probierz to jedyny:
Nad słowa winny zawsze ważniejsze być czyny.
Ten tylko może słowy przemawiać pięknemi,
Kto pięknie postępuje. To ma być na ziemi
Prawidło. Kto zaś brzydko postępuje z nami,
Nie wolno mu brzydoty gładkiemi słowami
Upiększać. Juści prawda, za mędrców uchodzą,
Mający laką zdolność. Lecz próżno się zwodzą:
Ich mądrość nie dotrzyma. Dola ich pogrzebie —
Nikt losów swych nie uszedł... Tyle słów do ciebie.
A teraz się do tego zwracam w odpowiedzi.
Względami na Achajów twe serce się biedzi
I na Agamemnona, ta ma być przyczyna
Dwojaka, żeś mojego zamordował syna.
Nasamprzód, ty wyrzutku, mówię najwyraźniej:
Nie będą barbarzyńcy nigdy żyć w przyjaźni