Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/20

Ta strona została przepisana.

Nie może rozporządzać: Wyroki my sami
Ferujem, swego grodu swojscy dzierżyciele.
Pomocy szukający, ci już ognisk wiele
Zwiedzili, lecz jam zawsze jednakiemi słowy
Dowodził i nikt nie śmiał narażać swej głowy...
Widocznie przypuszczali, żeś jest nieroztropny,
Lub chcieli wypróbować, czy będziesz pochopny
Dopomódz, czy nie będziesz. A nuż — tę nadzieję
Żywili — stracisz rozum i na ich koleje
Spoglądniesz miłosiernie — sam jeden, sam z całej
Hellady, którą przejść już stopy ich zdołały.
Więc rozważ, co zyskujesz, przyjmując te zbiegi,
A co, gdy nam ich wydasz. Argiwskie szeregi
Sprzymierzą się z tem miastem, Eurystej ci poda
Potężną swą prawicę — oto jest nagroda,
Zyskana przez cię od nas. Lecz jeśli ich skargom
Dasz uwieść się i płaczom, nie ujdziesz zatargom.
Na ostrzu miecza stanie rzecz, bo nie myśl sobie,
Że spór ten rozstrzygniemy bez stali. Na dobie
Pomyśleć, jakie ziemie utracisz, jeżeli
W bój wdasz się z Argiwami? Co za przyjacieli
Popierasz? A i za co będziesz grzebał swoje
Umarłe? Pójdzie pomruk — o to ja się boję —
Po kraju, iż dla tego, że tak powiem, trupa
I dla tych niedorostków włazisz w bagno!... Kupa
Nadziei ci wykwitnie, tak myślisz... Atoli
Co znaczy ci nadzieja? Przecież każdy woli
Mieć pewność, a ty masz ją! Czy budujesz może
I na tem, że zwyciężą Argiwczyków w sporze
Ci chłopcy, gdy dorosną, wydawszy im wojnę?
O, zanim to się stanie — niech będzie spokojne
Twe serce — wody dużo upłynie, ty, zasię,