Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/44

Ta strona została przepisana.
SŁUGA.

Nikogo wzrok nie zrani, gdy ręki nie starczy.

IOLAOS.

Co mówisz? Nie umiałbym przedziurawić tarczy?

SŁUGA.

O, chciałbyś. Ale padniesz, nie dotrzymasz kroku.

IOLAOS.

Wróg żaden nie potrafi znieść mego widoku.

SŁUGA.

Poczciwcze! Nie chełp-że się swą siłą dzisiejszą!

IOLAOS.

A przecie mogę bić się, o, z liczbą nie mniejszą.

SŁUGA.

Na szali chyba więcej zaważy pacholę.

IOLAOS.

Nie wzbraniaj mi uczynić, do czego mam wolę.

SŁUGA.

Masz wolę — ale czynić? Czyn ci nie posłuży.

IOLAOS.

Pleć sobie, ile wlezie! Nie chcę czekać dłużej.

SŁUGA.

Pomiędzy zbrojnych idziesz na goło, niezbrojnie?

IOLAOS.

W świątyni dość jest broni, zdobytej na wojnie.
Tę weźmiem, a zwrócimy, jeśli nam się zdarzy
Ujść z życiem. Skoro padniem, z niebieskich mocarzy