Nikt żądać jej nie będzie. Goń przeto do środka
I przynieś mi rynsztunek! Wstyd człowieka spotka,
Gdy będzie tak tchórzliwie trawił życie swoje
Przy domu, kiedy inni pospieszyli w boje.
Nic dotąd ci ducha, o, nic nie złamało.
Młodzieńczą masz siłę, choć słabe jest ciało!
Lecz po co ci chodzić z losami w zawody?
I sobie i miasta przysparzasz li szkody!
Niech starzec pamięta, co znaczą mu lata,
I z tem, co nad siły, niech sił swych nie brata —
Nie wróci ma świeżość, nie wróci!
Co myślisz? Zali pragniesz, szaleństwem dotknięty,
Zostawić mnie tu samą wraz z temi dziecięty?
Wojować rzeczą męża. Ty miej je w opiece!
Co zrobię, jeśli zginiesz? Komuż się polecę?
Zostaną ci wnukowie — każdy ci pomoże.
A jeśli los ich dotknie — co uchowaj Boże?
Masz jeszcze tych przyjaciół — wesprą najgoręcej.
I tyle mej nadziei, poza tem nic więcej!...