Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/46

Ta strona została przepisana.
IOLAOS.

I Zeus pomny twej doli; on jeszcze-ć oddany.

ALKMENE.

Zeus żadnej nie usłyszy z moich ust nagany!
Lecz ach! jaki on dla mnie, sam to wie najlepiej!

Z rynsztunkiem wraca

SŁUGA.

No, niechże cię ten widok rynsztunku pokrzepi!
Lecz myślę, że nie zdążysz ubrać się w tę zbroję,
Bo walka się już zbliża, zaś Ares ma swoje
Niechęci przedewszystkiem dla powolnej rzeszy...
Przeraża cię ten ciężar, niech-że waszmość spieszy
Bez niego! Naodzieję cię oną ozdobą
Przed hufcem! Teraz ja ją poniosę za tobą.

IOLAOS.

I owszem! Cale piękna słuszność jest w twej śpiewce!
Więc ponieś mi ten pancerz, a podaj mi drzewce
I, z lewej mnie podparłszy, ruszaj ze mną dalej,

SŁUGA.

Jak dziecko ma być wiedzion ten rycerz ze stali?

IOLAOS.

Zły znak, gdyby się człowiek miał potknąć w tej drodze.

SŁUGA.

Dość chęci, ale siły za mało niebodze.

IOLAOS.

No, prędzej! Źle byłoby przyjść nam już po wojnie.

SŁUGA.

Nie ja, lecz ty przystajesz, szermując tak hojnie.