Strona:PL Feta w Coqueville (Émile Zola) 018.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

się w końcu ta robota, więc wziął się do sprawowania policyi we wsi. Zostawszy stronnikiem Mahéów przez tajemny instynkt konserwatyzmu społecznego przyznał racyę Fouasseowi w sporze z Tupainem, starał się przyłapać Rougetową na gorącym uczynku z Brisemottem, nadewszystko jednak przymykał oczy, kiedy ujrzał Delfina, wślizgującego się na podwórko Margosi. Najgorszem z wszystkiego było, że postępowanie to pociągało za sobą srogie kłótnie między „cesarskim” a jego naturalnym zwierzchnikiem, wójtem La Queue. Szanując dyscyplinę, strażnik polowy słuchał cierpliwie gderania wójta, lecz czynił potem, jak sam chciał, następstwem zaś tego była dezorganizacya władz publicznych w Coqueville. Nie można było przejść koło budy, zdobnej napisem: „Wójtostwo”, aby się nie usłyszało zgiełku kłótni. Z drugiej strony proboszcz Radiguet, sojusznik tryumfujących Floche’ów, którzy go obdarzali okazami najwyborowszych makrel, przymykał oczy na błąd Rougetowej, Margosi zaś groził ogniem piekielnym, jeżeli się pozwoli Delfinowi dotknąć choćby koniuszkiem palca. Summa summarum była to kompletna anarchia: bunt armii przeciw władzom cywilnym, kler idący ręka w rękę z występną burżuazyą, cały naród, liczący głów sto osiemdziesiąt, pożerający sam siebie w zapadłej dziurze nadbrzeżnej, w obliczu niezmiernego morza i niebios bez końca.