Strona:PL Feta w Coqueville (Émile Zola) 050.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

bez, trudu, drogę do swoich łóżek. Sobotnia stypa trwała blizko do drugiej godziny rano. Złowiono sześć beczek, z tych dwie ogromne. Fouasse i Tupain omal się przytem nie pobili. Tupain, który po pijanemu o byle co wpadał w złość, groził, że musi raz skończyć z bratem. Kłótnia ich wszakże tym razem zgorszyła całą ludność, i to zarówno Mahéów, jak tamtych. Jestże bo w tem za grosz sensu dawać się unosić prywacie, kiedy się wieś cała całuje?... Zmuszono obu braci, aby się trącili, a gdy się nie przestawali krzywić, zobowiązano polowego, aby ich pilnował.
Nie lepiej rzeczy się miały pomiędzy Rougetem i Rougetową. Marya, opiwszy się anyżówką, poczęła do Brisemotta stroić czułe miny, na co znów mąż jej nie mógł patrzeć spokojnem okiem; tem więcej, że podniecony libacyą, i on także zapragnął być kochanym. Daremnie dobrotliwy, jak zawsze, księżyna począł kazać pod adresem tej trójki o przebaczaniu krzywd — wszyscy się bali wypadku. Jeden tylko wójt La Queue mówił:
— I... i... i... jakoś to będzie... Niech tylko jutrzejszy połów nie zawiedzie, będziecie widzieć!... Na zdrowie!
A przecież sam La Queue nie był także bez zarzutu. Śledził on ustawiczne Delfina i próbował go już skarcić po kilkakroć kopnięciem niżej kości krzyżowej, kiedy się tylko zanadto zbliżał do Margosi. Polowego to strasznie złościło, gdyż uważał