Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/53

Ta strona została przepisana.

aż Kentuck, bełkocąc coś o swéj przygodzie i wskazując historyczny palec, odszedł wołając:
— Ssał go, ssał w najlepsze.
Nazajutrz sprawiono zmarłéj pogrzeb skromny, taki zresztą, jakiemi bywają wszystkie pogrzeby w Szumiącéj Osadzie. Gdy zwłoki jéj, na jednym ze wzgórz, wpuszczono w dół mogilny, osadnicy walną nad losem pozostałéj sieroty złożyli radę. Na radzie téj jednogłośnie zapadło, aby przysposobić sierotę za dziecię osady. Ale... jak tu zaspokoić najpierwsze potrzeby dziecka? Ktoś tam wniósł, aby je wysłać do najbliższéj, o czterdzieści mil położonéj kolonii, gdzieby mogło zostać powierzone pieczołowitości niewieściéj. Wniosek ten odrzucony został z oburzeniem. Nowi opiekunowie ani na chwilę nie chcieli przypuścić konieczności rozstania się z wychowankiem, a niektórzy z nich zauważyli, nie bez słuszności, że koledzy w kolonii sąsiedniéj mogą wyśmiać ich sentymentalizm, lub co gorsza, dziecko zamienią, albo i sobie przywłaszczą. Nie od rzeczy będzie tu dodać, że w Szumiącéj Osadzie, tak jak i w innych miejscach Kalifornii, panowała w wysokim stopniu nieufność w zasady i uczciwość „kolegów sąsiadów“.
Propozycya sprowadzenia mamki spotkała również energiczne zarzuty. Sądzono, że uczciwa kobieta przybyć do Szumiącéj Osady nie zechce. „Co zaś się tyczy innego rodzaju tych pań — dodawano — mieliśmy ich dosyć, nie uwłaczając pamięci zmarłéj“.
Surowa ta wzmianka o zmarłéj była pono pierwszą oznaką przebudzenia się poczucia moralności śród osadnikow Szumiącéj Osady, pierwszym krokiem do odrodzenia.
Stumpy w czasie debatów zachowywał milczenie. Skromność nie pozwalała mu przeceniać swych zasług. Dopiéro spytany o zdanie upewnił, że ze współudziałem oślicy potrafi wykarmić wychowanka. Pomysł ten oryginalnością swą pozyskał względy u radców. Zapadło postanowienie powierzenia drogocennego wychowanka Stumpemu i oślicy, wysłano zarazem umyślnego posłańca do Sakramento po potrzebne przedmioty. Kasyer osady wtykając mu w rękę wór złotego piasku, zalecił wyraźnie, „aby wszystko było w jaknajlepszym gatunku: koronki i hafty, figle i cacka, a mniejsza z tém, ile to będzie kosztowało“.
Wychowanek Szumiącéj Osady, ku wielkiemu zdziwieniu swych opiekunów, rósł i mężniał w oczach. Pokrzepiający górzysty klimat zastąpił inne niedostatki w jego początkowém wychowaniu, a przyroda po macierzyńsku przytuliła sierotę do łona. Góry napawały powietrze balsamicznemi wyziewami, które łącznie z pożywnością fosforyczno-klejkiego mleka oślicy, wzmacniały i rozweselały dziecię. Stumpy z dumą przeświadczonego praktyka utrzymywał, że