Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/74

Ta strona została przepisana.

chętnie widziano odjazd pański. Pan posiadasz jakąś właściwą sobie potęgę, panie hrabio de Monte Vero!
Po tych gorąco wyrzeczonych słowach, król wyszedł z wagonu na taras, obok którego pociąg zatrzymał się. Eberhard udał się za nim, wszyscy ciekawie wpatrywali się w niego, — zazdrośni panowie dworu rozmaicie między sobą szeptali, a poseł francuzki książę Etienne, uznał za stosowne zbliżyć się bardziój do zagranicznego hrabi, który codziennie pozyskiwał coraz więcéj wpływu, i tym sposobem w danym razie mógł mu być użytecznym.
Kiedy Eberhard przyjaźnie z nim rozmawiając, przechadzał się po terrasie osławionym pomarańczowemi drzewami i strojném ich jesienném kwieciem; a król mówił z wielkim łowczym von Trümpstein, tymczasem damy królewskiego domu zbliżyły się do zamku inną podobną drogą. Pomiędzy temi dwiema drogami leżał klomb kwiatów, a wysokie pomarańczowe drzewa co krok przeszkadzały wzrokowi; zdawało się jednak Eberhardowi, że księżniczka Karolina, ubrana w długą, morsko-zielonego koloru obcisłe przystającą suknię, spojrzała na drogę, po któréj szedł obok księcia Etienne.
Zamek leżał na wzgórku, z tyłu lasem otoczonym, a z przodu roztaczał z terassu zachwycający widok na uśmiechające się pola i lasy, które mimo spóźnionéj pory roku, jeszcze się przedstawiały w całéj letniéj okazałości. W dole przebiegał je olbrzymi parowy rumak, który ze swoim szeregiem powozów, swojém parskaniem i pędem, wyglądał jak bajeczny wąż — a w dali leżał las, spokojnie cichy, jesiennie zarumieniony i złotem słońcem rozjaśniony.
Myśliwski zamek Charlottenbrunn był niewielki i zewnętrznie nieozdobny. Królewska para i jéj goście podeszli ku wielkiéj łące, na któréj jaśniały wielkie lustrzane kule, a za nią widać było wysoki portyk z łukowemi filarami. Po nad nim umieszczona była olbrzymia jelenia głowa o wielu rozrosłych rogach, a każdą