Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/81

Ta strona została przepisana.

że idąc do pałacu Hamilkara wypada udać się na lewo przez Mappale.
— Nie — odrzekł Spendius — prowadź mnie do świątyni Tanity.
Matho chciał mówić.
— Pamiętaj na przysięgę twoją — rzekł były niewolnik — ukazując ręką świecącą planetę Szabara.
I Matho w milczeniu postąpił ku Akropolu.
Czołgali się wzdłuż płotów kaktusowych otaczających ścieżki. Woda spływała z ich odzieży i członków. Wilgotne sandały nie czyniły żadnego szmeru. Spendius, z oczyma iskrzącemi jak dwie pochodnie, przeglądał po każdym kroku zarośla i postępował za Mathonem, trzymając ręce na dwuch puginałach zwieszonych przy rzemiennym pasku.




V.
Tanita.

Wyszedłszy z ogrodów, nasi dwaj awanturnicy znaleźli się przed murem otaczającym przedmieście Megarę, wynaleźli w nim szparę, którą się przesunęli.
Tutaj grunt, coraz wznioślejszy, formował rozległe wzgórze odsłonione zupełnie.
— Teraz — rzekł Spendius — nie lękaj się niczego, ja dotrzymam swojej obietnicy... i — przerwał namyślając się chwilę, jak gdyby dobierał wyrazów: „Czy przypominasz sobie, gdy na tarasie u Salammbo przy świetle jutrzenki ukazywałem ci Katarginę? Wtedy posiadaliśmy siłę, lecz ty nie chciałeś mię słuchać!... — i da-