Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

prześliczne dzieci biegały po drodze, goniąc się z motylami.
Ale jaskółka leciała wciąż dalej, gdzie jeszcze piękniej było, jeszcze cieplej.
Zatrzymała się wreszcie nad dużem, błękitnem jeziorem, otoczonem drzewami zielonemi, wśród których widać było biały pałac marmurowy. Wino oplatało wysokie kolumny wkoło pałacu, a w górze pod dachem kryły się gniazda jaskółek.
— Oto mój dom — rzekł ptaszek. — Ale nie wypada, abyśmy mieszkały razem. Zresztą niema potrzeby. Gniazdko nie urządzone odpowiednio, byłoby ci w niem ciasno, niewygodnie i za wysoko. Wybierz sobie lepiej który z tych wspaniałych kwiatów, co tu rosną na klombach, a od razu tam cię zaniosę i będzie ci dobrze, jak w raju.
Odrobinka klasnęła w dłonie.
— Ach, to będzie prześlicznie!
I wybrała wielki kwiat biały, rosnący między odłamami skruszonej przez czas kolumny. Jaskółka podfrunęła i posadziła dziewczynkę na błyszczącym, zielonym listku. Odrobinka natychmiast chciała wejść do kwiatka, aby wypocząć po długiej podróży, lecz jakże się przestraszyła i zdziwiła, kiedy ujrzała wewnątrz małego człowieczka, podobnego do siebie, tylko w złocistej koronie i z przejrzystemi skrzydłami u ramion. Ciało jego było także przezroczyste, jak gdyby z najpiękniejszego kryształu, oczy jak dwie iskierki, a strój tak wspaniały, jakiego dotąd nigdy jeszcze nie widziała.
Był to duch tego kwiatu, elf maleńki. Każdy kwiatek w tym kraju miał takiego ducha, który w nim mie-