Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 214.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nię — rzekł stary Kobold, potrząsając głową na znak, że pić więcej nie chce.
Po niej wystąpiła czwarta. Ta miała wielką harfę: gdy dotknęła pierwszej struny, wszyscy w grocie podnieśli naraz lewą nogę, gdyż Koboldy wogóle są mańkutami; a skoro uderzyła w drugą strunę, wszyscy musieli robić, co jej się podobało.
— To niebezpieczna żona — zauważył stary, a obaj królewicze z wielkim krzykiem wybiegli na pagórek, bo sztuk już mieli dosyć, i znudziło im się w sali.
— A piąta? — spytał znowu Kobold z Dovre.
— Ja nauczyłam się kochać Norwegię — rzekła śmiało Olszanka — i nie wyjdę za mąż inaczej, tylko do Norwegii.
— Hm, hm! — rzekł stary Król w koronie z lodu.
Ale najmłodsza siostra szepnęła mu zaraz:
— To dlatego, że dowiedziała się ze starej pieśni norwegskiej, iż kiedy świat się skończy, skały norwegskie jedne pozostaną na pamiątkę tego, co było. Więc i ona chce się udać do Norwegii, bo się okropnie boi końca świata.
— Ho! ho! — rzekł teraz głośno stary Kobold i zapytał zaraz o siódmą.
— Pierwej szósta — poprawił go Król Olch poważnie, ponieważ umiał liczyć.
Ale szósta nie chciała wcale wyjść do gości.
— Mam dość roboty mówić ludziom prawdę — powiedziała niechętnie. — Nikt się nie troszczy o mnie, wolę siedzieć tu w kącie i szyć sobie szatę śmiertelną.
Wystąpiła więc siódma i ostatnia. Ta umiała opowiadać bajki. Ile chciała!