Strona:PL Hans Christian Andersen-Kwiaty Idalki 16.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

litościwsze były chore kwiaty z łóżeczka Zosi.
W szufladzie z zabawkami dało się słyszeć pukanie. Kominiarczyk natychmiast pośpieszył na brzeg stolika, położył się na brzuchu i z całej siły zaczął wyciągać szufladkę. Udało mu się wreszcie. Lalka wysunęła głowę i zaraz się podniosła, bardzo zadziwiona.
— To tutaj bal? — spytała. — A dlaczego nikt mi o tem nie powiedział?
— Czy chcesz ze mną tańczyć? — szepnął kominiarczyk.
— Jeszcze czego! to mi tancerz! — odpowiedziała dumnie i odwróciła się plecami.
Usiadła sobie na brzegu szuflady, oczekując, aż który z kwiatów przyjdzie ją zaprosić. Ale żaden nie przychodził. Zaczęła chrząkać głośno: »Hm! hm!« To wszystko jednak na nic się nie zdało, nikt na nią nie uważał. A kominiarczyk ze stłuczonym nosem tańczył sam i bardzo ładnie.
Widząc, że kwiaty na nią nie zważają, lalka z wielkim hałasem umyślnie spadła na podłogę. Natychmiast wszystkie otoczyły ją troskliwie, podnosząc i dopytując, czy nie zrobiła sobie jakiej krzywdy. Szczególniej kwiaty, które spały w jej łóżeczku, były uprzejme i dziękowały jej serdecznie, że na jej pościeli odpoczęły wygodnie przed balem. Wzięły ją za obie ręce i wyprowadziły na środek pokoju; tu księżyc najjaśniej świecił i najpiękniej było tańczyć. Reszta kwiatów otoczyła