Strona:PL Helena Staś - Anioł miłosierdzia.pdf/10

Ta strona została uwierzytelniona.
— 4 —

giej. Marcinem, aż śmignęło, zapomniał jako sobie postanowił, co się zachowa po amerycku i ściskaniem baby nie będzie robił ze siebie widowiska, zapomniał o całym Bożym świecie, a objąwszy obiema rękami i kobietę i dziecko, ściskał po polsku co się jeno zmieściło.
Przez długą chwilę żadne nie mogło słowa wymówić. Pierwsza dziewczynka widocznie nauczona przez matkę, zawołała “Tata! Tata!” W Marcinie jeszcze bardziej wezbrało; pierwszy to raz w życiu usłyszał dane mu miano “taty”. Odebrał też dzieweczkę matce, a przyciskając do serca mówił: “Tak, Maryś, to twój tata. Czyś tęskniła do taty?” “I Marysia i mama”, odpowiedziało dziecię.
Marcin był w siódmem niebie. Tyle szczęścia, więcej, aniżeli sobie obiecywał, boć tego sobie nie przedstawiał, aby jego córka mogła już z nim rozmawiać. I ów Marcin, który przed godziną uśmiechał się dumnie, jak on to swojem ameryckiem ubraniem, kobiecie zaimponuje, teraz zapomniał o sobie, a myśląc tylko o tem dziecku na ręku i tej mizernej kobiecinie obok niego, czuł się z nich i dumny jak król świata. Coby nie miał być jego szczę-