Strona:PL Helena Staś - Anioł miłosierdzia.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —

źno wieczorem przyjechałem i wskakując na karę, upadłem na bruk i już nie wiem, czy konie, czy kara, czy co, przeszło przez moją głowę.
Jeżeli chcesz być aniołem miłosierdzia, a taką mi się wydajesz, to przebacz mi dziewczyno wyrządzoną ci krzywdę i na rany Chrystusa cię błagam sprowadź mi księdza, abym mógł się z Bogiem pojednać.”
Chętnie Marysia uczyniła zadość żądaniu chorego. Telefonowała do polskiego księdza, ale, że to było dosyć daleko, a kary w nocy nie wszędzie chodziły, szósta godzina więc już była, gdy ksiądz przyjechał.
Chory natychmiast się wyspowiadał, przyjął sakramenta święte, pieniądze Marysi razem ze swoim tysiącem złożonym na ręce księdza, czyniąc ją tegoż majątku właścicielką.
Dzień już się robił, słońce zajrzało w okno, które było naprzeciw chorego, a promieniami swemi oświetlając twarz jego spokojną i pogodną, bo dusza teraz już była w zgodzie z ludźmi i Bogiem. Westchnął jeszcze kilka razy, spojrzał na Marysię i choć nieprzytomny szepnął: “anioł miłosierdzia”, poczem dusza jego poszła spotkać Marcina.