Strona:PL Helena Staś - Tajemnica Polskiej Róży.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —

Zamilkła. Widać nie chciała dać się unieść rozrzewnieniu
Mówiła swobodnie, twarz jej była nacechowana zadowoleniem wewnętrznem, a jednak zdawało mi się, że to tylko złudna zasłona, że po za tem kryje się coś, czego staruszka dotknąć by nie chciała. Chciwie połykałam każde jej słowo, bo odkąd w wyobraźni mej powstała myśl odkrycia w niej jakiejś bohaterki, pilnowałam by nie stracić nic, coby miało z nią związek.
Przyznać się muszę, że doznałam trochę rozczarowania. „Sprzedaż bułek,“ „zamiatanie kościoła,“ „pilnowanie robaków“ zdawało mi się bardzo prozaicznem; nie mogłam w tem odkryć nic bohaterskiego, a pomimo tego, ta kobieta z całą swą powszedniością ciągnęła mnie do siebie jakby magnesem jakim. Było w niej coś, co szanować się kazało i chociaż pytania cisły się na moje usta, — milczałam, obawiając się wyrwać z czemś, coby staruszkę zraniło, lub zrazić do mnie mogło.
Jeden z „robaków“ zdrzemnął się na podłodze pokrytej różnymi dywanikami. Staruszka zabrała się do niego, aby go ułożyć na łóżku a ja pilnie zaczęłam się rozglądać po izbie.
Nic tam nie było nadzwyczajnego: dwa wązkie łóżka, dwa kołyszące krzesła, komoda, stolik na środku, kilka obrazów, ot zwyczajne samotnej kobiety umeblowanie.