Strona:PL Helena Staś - Tajemnica Polskiej Róży.pdf/30

Ta strona została uwierzytelniona.
—   26   —

Po zdumieniu i kilku wykrzyknikach przedstawił mi swoją towarzyszkę, jego żonę.
— Toś ty już żonaty? — zawołałam tytułując go po dawnemu „ty.“
— Musiałem, odpowiedział, bo babcia tak chciała, ona to nas złączyła.
— Kiedy? — zapytałam myśląc że to znów tajemniczo, w przypuszeniu zapewne mego, domysłu.
— Przed rokiem, — odparł uśmiechając się tajemniczo, w przypuszczeniu zapewno mego domysłu.
— Przed rokiem? Co też ty pleciesz, — zawołałam, — przecież babcia nie żyje już lat trzynaście.
— A jednak gdy Pani opowiem przyznasz, że to ona nas połączyła.
Zaczął tedy opowiadać, o czem zresztą wiedziałam, że po śmierci oddał go do polskiego gimnazyum w Detroit. Wspomniał z rozrzewnieniem o upłynionej mu tam młodości wśród wielce sobie życzliwych kolegów i profesorów. Do Newarku nie przyjeżdżał, bo nie miał do kogo. Po ukończeniu kolegium, studjował prawo i został adwokatem.
Cleveland obrał jako miejscowość do rozpoczęcia swego zawodu, lecz zanim się tam osiedlił zapragnął odwiedzić groby rodziców i babci. Mówił, że serce mu się ściskało na myśl, iż grób babci zastanie zaniedbany a róże może zniszczoną. Zdziwił się też bardzo ujrzawszy z daleka trawę na grobie obciętą, około krzewa róży pracującą właśnie jakąś obcą panienkę. Zbliżył się śmiało i zapytał po polsku co ją spowodowało do pielęgnowania grobu i