Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0074.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z Krzyżakiem źle, będzie ci wyrozumiały, jak Franciszkanin, pokorny jako jagnię i słodki jako miód, tak, że lepszego na świecie nie znajdzie. Ale niech jeno poczuje za sobą moc, nikt ci się więcej nie napuszy i u nikogo nie znajdziesz mniej zmiłowania. Widać Pan Jezus dał im krzemienie zamiast serc. Przypatrywałem ja się przeróżnym narodom i nieraz widziałem, jako prawy rycerz oszczędzi drugiego, który jest słabszy, mówiąc sobie: „Nie przybędzie mi czci, skoro leżącego potratuję.“ A Krzyżak wtedy właśnie najzawziętszy. Dzierż-że go za łeb i nie puszczaj, bo inaczej gorze ci. Oto i ów poseł; zaraz chciał nie tylko waszego przeproszenia, ale i waszej hańby. Ale rad jestem, że tego nie będzie.
— Niedoczekanie jego! — zawołał Zbyszko.
— Miarkujcie też, żeby frasunku po was nie poznał, bo zarazby się ucieszył.
Po tych słowach dojechali do orszaku i połączyli się z dworem księżny. Poseł krzyżacki ujrzawszy ich, przybrał natychmiast wyraz pychy i wzgardy, lecz oni zdawali się go wcale nie widzieć. Zbyszko stanął od strony Danusi i jął wesoło mówić jej, że ze wzgórza widać już dobrze Kraków. Maćko zaś opowiadał jednemu z rybałtów o nadzwyczajnej sile pana z Taczewa, który przyłamał kopię w ręku Zbyszka, jak suchy badyl.
— A po co-że ją przyłomił? — spytał rybałt.
— Bo się chłopak do Niemca złożył, ale jeno dla śmiechu.