Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0085.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sywał kosztowności daru, ale więcej jeszcze opowiadał o zamierzonej wyprawie Witołda przeciw Tatarom, gdyż zarzucano go o nią pytaniami. Wyprawa była prawie gotowa, albowiem ogromne wojska ruszyły już na wschód Rusi, gdyby zaś się udała, rozciągnęłaby zwierzchnictwo króla Jagiełły niemal na pół świata, aż do nieznanych głębin azyatyckich, po granice Persyi i brzegi Aralu. Maćko, który poprzednio był blisko osoby Witołda i mógł znać jego zamiary, umiał o nich rozpowiadać dokładnie, a nawet i tak wymownie, że zanim zadzwoniono na mszę, przed wschodami katedry utworzył się naokół niego krąg ciekawych. Szło — mówił — poprostu o wyprawę krzyżową. Sam Witołd, chociaż go piszą wielkim kniaziem, rządzi przecie Litwą z ramienia Jagiełły i jest tylko wielkorządcą, zasługa więc spadnie na króla. I co za chwała będzie dla nowoochrzconej Litwy i dla potęgi Polski, gdy połączone wojska poniosą krzyż w takie strony, w których jeśli wspominają imię Zbawiciela, to chyba dla tego, by mu bluźnić, i w których nie postała dotąd noga Polaka, ni Litwina! Wypędzony Tochtamysz, gdy polskie i litewskie wojska posadzą na nowo na utraconym kopczackim tronie, uzna się „synem“ króla Władysława i, jako obiecywał, wraz z całą Złotą Ordą pokłoni się krzyżowi.
Słuchano z natężeniem tych słów, lecz wielu nie wiedziało dobrze, o co chodzi, komu Witołd ma pomagać, przeciw komu wojować — więc niektórzy poczęli pytać: