Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0109.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Daruj, mu daruj — powtórzyły głosy rycerskie.
Kuno przymknął powieki i siedział z podniesionem czołem, jakby rozkoszując się tem, że i obie księżne i tak znamienici rycerze zanoszą do niego prośby. Nagle zmienił się w mgnieniu oka: spuścił głowę, skrzyżował ręce na piersiach, z dumnego stał się pokorny i ozwał się przyciszonym głosem:
— Chrystus, Zbawiciel nasz, przebaczył łotrowi na krzyżu i nieprzyjaciołom swoim...
— Prawy to rycerz mówi! — ozwał się biskup Wysz.
— Prawy! prawy!
— ...Jakżebym ja nie miał przebaczyć — ciągnął dalej Kuno — którym jest nie tylko chrześcianinem, ale i zakonnikiem? Przeto przebaczam mu z duszy i serca, jako Chrystusowy sługa i zakonnik!
— Sława mu! — huknął Powała z Taczewa.
— Sława! — powtórzyli inni.
— Ale — rzekł Krzyżak — jestem tu posłem między wami i noszę w sobie majestat całego zakonu, który jest Chrystusowym zakonem. Kto więc mnie, jako posła ukrzywdził, ukrzywdził zakon, a kto obraził zakon, obraził samego Chrystusa, i takiej krzywdy ja wobec Boga i ludzi darować nie mogę — jeśli zaś prawo wasze ją daruje, niech się dowiedzą o tem wszyscy panowie chrześciańscy.
Po tych słowach zapadło głuche milczenie.