Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0245.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dziewce zapomni Zbyszko o tamtej. Ja stary, a teżbym zapomniał... Napijecie się miodu!
— Napiję się.
— No, opat... juści mądry człowiek! Bywają między opatami, jako wiecie, całkiem świeccy ludzie, ale ten choć między mnichami nie siedzi, przecie jest ksiądz — a ksiądz zawsze lepiej poradzi od zwykłego człeka. A wy, że dziewczynie zaraz Moczydoły puścicie — to słusznie. Ja też, byle Pan Jezus do zdrowia pomógł, co będę mógł Wilkowi z Brzozowej kmieciów odmówić, to odmówię. Po źrebiu dobrej ziemi każdemu dam, bo w Bogdańcu ziemi nie brak. A Wilkowi niech się na Boże Narodzenie pokłonią i do mnie przyjdą. Albo to im nie wolno? Zczasem to i grodek w Bogdańcu zbuduję, godny kasztelik z dębów i z rowem w okół. Zbyszko i Jagienka niech sobie ninie na polowiczko razem chadzają. Myślę, że i śniegu niezadługo czekać... Wezwyczai się jedno do drugiego — i chłopak o tamtej zapomni. Niech sobie chadzają. Co tam długo gadać! Dalibyście mu Jagienkę, czy nie dali?
— Dałbym. Zdawna my to przecie uradzili, żeby jedno było dla drugiego, a Moczydoły i Bogdaniec dla naszych wnuków.
— Grady! — zawołał z radością Maćko. — Bóg da, że posypie się ich, jak gradu... Opat będzie ich nam krzcił.
— Byle nadążył! — zawołał wesoło Zych. — Ale was to już dawno w takiej radości nie widziałem.