Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0290.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tam gdzie Niemce godnie nie pokołaczą, to jak pojechał, tak i wróci — i wróci nie tylko do mnie starego, nie tylko do Bogdańca, ale do ciebie, bo cię strasznie rad widział.
— Gdzie on mnie ta rad widział! — rzekła Jagienka.
Ale jednocześnie przysunęła się do Maćka i zapytała:
— Zkąd wiecie? co? Pewnie nieprawda?
— Zkąd wiem? — odrzekł Maćko — bo widziałem, jak mu ciężko było odjeżdżać. I jeszcze było tak, że jak już stanęło na tem, że ma jechać, tak pytam ja go: A nie żal ci też Jagienki? — a on prawi: „Niechże jej Bóg da zdrowie i wszystko najlepsze.“ I tak ci zaraz wziął wzdychać, jakby miał kowalski miech w brzuchu.
— Pewnie nieprawda! — powtórzyła ciszej Jagienka — ale powiadajcie jeszcze...
— Jak mi Bóg miły, prawda! Już mu tamta nie będzie tak po tobie smakować, bo to i sama wiesz, że jędrniejszej a zaś urodziwszej dziewki na całym świecie nie znaleźć. Czuł od do ciebie wolę Bożą, nie bój się, może i więcej niż ty do niego.
— Bogać tam! — zawołała Jagienka.
I pomiarkowawszy, co w prędkości wyrzekła, zakryła znów rumianą, jak jabłko twarz rękawem, a Maćko uśmiechnął się, pociągnął ręką po wąsach i rzekł:
— Hej, żeby ja młody! Ale ty się pokrzep, bo już widzę, jako będzie: Pojedzie, ostrogi na