Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0306.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

aby go do grzechu i bluźnierstw przeciw świętościom nie przywodzić.
— To się znaczy, nie wiele mówiąc, że cię wziął za oszusta i rzezimieszka?
— Żebyż to mnie panie! odpuściłbym mu dla miłości bliźniego, jak zresztą już uczyniłem, ale on przecie towarom moim świętym pobluźnił, za co, obawiam się wielce, że potępiony zostanie bez ratunku.
— Jakie to masz towary święte?
— Takie, że się i mówić o nich z nakrytą głową nie godzi, ale tym razem, mając gotowe odpusty, daję wam, panie, pozwolenie nie zrzucać kaptura, gdyż wiatr dmie znowu. Kupicie za to co na popasie, i grzech nie będzie wam policzon. Czego ja nie mam! Mam kopyto osiełka, na którym odbyła się ucieczka do Egiptu, które znalezione było koło piramid. Król Aragoński dawał mi za nie pięćdziesiąt dukatów dobrem złotem. Mam pióro ze skrzydeł archanioła Gabryela, które podczas Zwiastowania uronił; mam dwie głowy przepiórek, zesłanych Izraelitom na puszczy; mam olej, w którym poganie świętego Jana chcieli usmażyć — i szczebel z drabiny, o której się śniło Jakóbowi — i łzy Maryi Egipcanki, i nieco rdzy z kluczów św. Piotra... Ale wszystkiego wymienić nie zdołam, dla tego, żem przemarzł, a twój giermek, panie, nie chciał mi dać wina, a powtóre dla tego, że do wieczorabym nie skończył.
— Wielkie są to relikwie, jeśli prawdziwe! — rzekł Zbyszko.