Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0338.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

odpowiedź Maćka i pod tym względem sprawiła mu zawód zupełny.
— W borach jest rozmaity godny zwierz, jako wilcy, tury, żubry i niedźwiedzie, z którymi dość jest do roboty — odrzekł Mazur. — Może też po bagnach są i duchy nieczyste, ale o smokach nie słyszałem, a choćby i były, pewniebyśmy im dziewek nie dawali, ale kupąbyśmy na nie poszli. Ba, gdyby były, jużby dawno Kurpie pasy z ich skór nosili!
— Co to za naród i czyby nie można z nim walczyć? — spytał de Lorche.
— Walczyć z nim można, ale niezdrowo — odrzekł Maćko — a wreszcie rycerzowi i nie przystoi, gdyż to jest naród chłopski.
— Szwajcarowie także są chłopami. Żali ci Chrystusa wyznają?
— Niemasz innych na Mazowszu, a ci są ludzie nasi i książęcy. Widzieliście przecie łuczników na zamku. Sami to Kurpie, albowiem niemasz nad nich łuczników w świecie.
— Anglicy i Szkoci, których na dworze burgundzkim widziałem...
— Widziałem ich i w Malborku — przerwał Mazur. — Tęgie pachołki, ale nie daj im Bóg kiedy przeciw Kurpiom stawać!
U Kurpiów dzieciak w siedmiu leciech póty jeść nic dostanie, póki jadła strzałą z wierzchołka sosny nie zrzuci.
— O czem gadacie? — zapytał nagle Zbyszko,