Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/105

Ta strona została przepisana.
XIII.
Przypuszczenia Mr. Cavora.

Przez jakiś czas milczeliśmy. Mimo usiłowań nie mogłem w żaden sposób zastanowić się nad naszem położeniem.
— Najwidoczniej nas uwięzili — rzekłem wreszcie.
— A wszystko przez te przeklęte grzyby.
— Tak, naturalnie, lecz gdyby nie było tych grzybów, pomarlibyśmy chyba z głodu.
— Trzeba było znaleźć aparat.
Widząc u Cavora chęć przypisania mi całej winy, zacząłem się bronić. Była chwila milczenia, w której na pewno nienawidziliśmy się nawzajem. Bębniłem palcami po podłodze i podzwaniałem kajdanami, wreszcie znów zdecydowałem się przemówić.
— Co właściwie teraz poczniemy? — spytałem niecierpliwym tonem.
— A no, zobaczymy... Oni, inteligentne stworzenia, mogą maszyny budować, światło sobie wynaleźli...
Przerwał, widocznie nie zdając sobie sprawy, co z tego wszystkiego wynika.
— Prawdopodobnie znajdujemy się pod ziemią — ciągnął — jakich tysiąc, dwa tysiące stóp w głąb.