Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/146

Ta strona została przepisana.

w zestawieniu z wrażeniem odniesionem przy pierwszym spojrzeniu w głąb szybu.
Z początku zdawało mi się, że selenici stoją na drewnianych podstawach z nóżkami w kształcie kozłów, potem jednak przekonałem się, że i podstawy te i toporki ich sporządzone są z tego samego metalu co nasze kajdany[1]. Na ziemi leżały sześć stóp długie i bardzo grube drągi, służące do przewracania na bok zabitych tułowiów krowich; mogłyby doskonale służyć za broń. Całą przestrzeń oświetlały trzy strumienie świetlane.
Długo leżeliśmy, w milczeniu przyglądając się tej scenie.
— No? — przerwał ciszę Cavor.
— Prawdopodobnie znajdujemy się gdzieś niedaleko od powierzchni księżyca — odrzekłem, przysunąwszy się bliżej ku niemu — jeśli tylko księżycowe krowy nie skaczą lub nie latają.
— Dlaczego?
— Nie mogą ich przecież podnosić, ani spuszczać zbyt głęboko.
— Chciałbym wiedzieć... — zaczął Cavor, wyjrzawszy na pracowników.
Pociągnąłem go za rękaw, nakazując milczenie.

W dole rozległ się jakiś hałas. Przysunąwszy się ku sobie, leżeliśmy jak martwi, nic przestając nadsłuchiwać. Nie ulegało wątpliwości, że ktoś ostrożnie drapie się kominem. Szepnąłem Cavorowi, aby śledził to, co się dzieje w pieczarze; z kajdanami w ręku przygotowywałem się na spotkanie nieoczekiwanego gościa.

  1. Nie przypominam sobie, bym widział na Księżycu coś zrobionego z drzewa. Drzwi, stoły, wogóle wszystko co na ziemi wykonywają stolarze, tam sporządzone było z metalu, prawdopodobnie ze złota, jako materiału dającego się łatwo obrabiać, ciągliwego etc.