Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/154

Ta strona została przepisana.

tylko przemykały się plecy i głowy uciekających selenitów. Przebiegłszy jeszcze kilka kroków, stanąłem i zdumiałem się — ani jednego mieszkańca księżyca nie było widać na całej przestrzeni.
Wynik walki napełnił mnie dumą. Zamiast przyznać, że selenici są marnymi przeciwnikami, poczułem się sam niezwykle silnym i aż uśmiechnąłem się do siebie z głupiego zadowolenia! Cóż chcecie, takie już fantastyczne światełko — ten księżyc!

Przeskoczywszy przez rozmiażdżone zwłoki selenitów, zacząłem nawoływać Cavora.