Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/196

Ta strona została przepisana.

z księżyca. Jestem pewny, że młodzi, pełni fantazji czytelnicy wezmą mi to za złe. Jednak tak byłem znużony, tak rozbity fizycznie i moralnie, że co miałem robić? Gdybym zaczął opowiadać komukolwiek całą historję swego życia, na pewnoby nie uwierzył, ściągnąłbym przytem na siebie mnóstwo podejrzeń i nieprzyjemności. Czyż nie lepiej było spać?
Gdym wreszcie obudził się, uczułem się znowu gotowym do życia i walki, jak w młodych latach. W chwilę potem odjechałem do Italji i siedzę tam do dziś, pisząc swoją opowieść. Jeśli świat nie uwierzy w nią, będzie uważał ją za wytwór fantastycznych marzeń — wszystko mi jedno.
I tak rozmaite kłamliwe pogłoski rozchodziły się o naszej wyprawie. Cavora uważają za zwykłego eksperymentatora, który zginął w czasie wybuchu w Lympne; moje zaś dziwne przybycie do Littlestone wraz z późniejszem zniknięciem aparatu i chłopca łączą, nie wiem dlaczego, z doświadczeniami nad materiami wybuchowemi, dawno już dokonywanemi w rządowych warsztatach w Lydd, oddalonem o dwie mile od Dungeness. Niczem dotychczas nie zdradziłem swego współudziału w zniknięciu mastera Tommy Limmons‘a (tak nazywał się chłopczyk). Obawiam się, że będę jeszcze odpowiadał za to, choć naprawdę zupełnie nie zawiniłem.
Przybycie moje do Littlestone w tak zaniedbanem ubraniu i z mnóstwem złota, objaśniają w różny sposób. Mówią naprzyklad, że wymyśliłem całą historję, aby uniknąć nieprzyjemnych podejrzeń o pochodzeniu złota, nabytego jakiemiś ciemnemi drogami... No i mówić tu im! Chciałbym mimo wszystko znaleźć człowieka, któryby potrafił ułożyć tak logiczną i do prawdy podobną bajkę.