Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/222

Ta strona została przepisana.

ganizm pozostaje nierozwiniętym, o ile to tylko możliwa bez narażenia życia. Koniec końców wyrabiają się jednostki, dla których całą rozkoszą istnienia jest wypełnienie swych obowiązków. Nic więc dziwnego, że selenici różnią się tak ogromnie między sobą zewnętrznym wyglądem. Nadmierne rozwinięcie jednej jakiejś zdolności i organów jej odpowiadających, z uszczerbkiem dla innych, czyni każdego selenita dziwolągiem, całkiem jednak zastosowanym do wypełnienia swej roli w społeczeństwie, żyjącym i rozkoszującym się nią tylko. Innych nietylko nie ceni, ale nie widzi nawet.
„Na czele tego oryginalnego społeczeństwa stoją wielkogłowi arystokraci, a nad nimi — gigantyczny intelekt, istota półmistyczna — Wielki Władca Księżyca, któremu wkrótce zostanę przedstawiony. Bezgraniczne rozwinięcie rozumu, a właściwie mózgu, u arystokratów tłumaczy się brakiem czaszki, ograniczającej u ludzi możność rozwijania się ciągłego. Chytonowa powłoka ich głowy jest delikatna i rozciągliwa.“
„Arystokracja dzieli się na trzy klasy, odróżniające się między sobą wpływami i powagą w społeczeństwie. Do pierwszej należą administratorowie, za których wzór służyć może Phi-U; są to selenici o wielkiej inicjatywie i obrotności; każdy z nich jest odpowiedzialnym za pewny obszar masy księżycowej; do drugiej zaliczają ekspertów, czy doradców, w rodzaju mego wielkogłowego filozofa, wytresowanego do rozwiązywania łamigłówek; do trzeciej wreszcie należą uczeni, jak Tsi-Puff, służący za składy przeróżnych umiejętności. Tsi-Puff na pewno będzie teraz na księżycu pierwszym profesorem języków ziemskich. Nietrudno zrozumieć, że tacy uczeni,