Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/234

Ta strona została przepisana.

Zapanował moment zupełnej ciszy. Wielki Władca jak poprzednio patrzał na mnie, świta zaś spoglądała w milczeniu raz na niego, to znów na mnie, w dole coraz silniej tłum szemrał.“
„Wreszcie i szmer ten ucichł; po raz pierwszy na Księżycu nie słyszałem najlżejszego szelestu.“
„Nagle, wśród zupełnej ciszy rozległ się slaby szum, jakby tarcia palcem po szkle; był to głos Wielkiego Władcy, zwracającego się ku mnie z pytaniem.“
„Póki mówił, patrzyłem na niego, mimowoli porównywając jego dziwaczną, słabą figurkę ze swojem własnem, krzepkiem i muskularnem ciałem. Gdy skończył mówić, a słudzy zaczęli spryskiwać mu głowę, zwróciłem się do Phi-U‘a, który miał służyć za tłumacza.“
„Phi-U, widocznie podniecony i drżący od bliskości wyższej istoty, porozumiewał się z Tsi-Puffem. Skończywszy rozmowę, zwrócił się ku mnie i ogromnie nerwowo, bezładnie, zapominając widocznie ze strachu wyrazów angielskich, rzekł:“
„— M-m-m... Wielki Władca... m-m... chce powiedzieć... chce powiedzieć... że uważa cię za człowieka... m-m... człowieka z Ziemi. Chce powiedzieć, że bardzo ci rad... i chce dowiedzieć się, jeśli się tak mogę wyrazić, dowiedzieć się, jak urządzony jest wasz świat i... i dlaczegoście tak postąpili... tutaj przyszli!
„Phi-U zamilkł. Sądząc, że skończył, chciałem rozpocząć swe objaśnienia, okazało się jednak, że do końca jeszcze daleko. Zawiłym i niejasnym stylem oznajmił mi jakieś wyszukane powitania, mówił, że księżyc odnosi się ku ziemi tak, jak ziemia ku słońcu; wspomniał o jej znaczniejszej wielkości, o szacunku, jaki żywią ku niej obywatele księżycowi, o pragnie-