Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/237

Ta strona została przepisana.

niu poznania wszystkiego, co się tyczy życia jej mieszkańców etc. etc.“
„Wysłuchawszy tych wszystkich wywodów, odrzeklem, że i my na ziemi niezmiernie interesujemy się Księżycem, który uważaliśmy za niezamieszkaną planetę i dlatego też w zdumienie wprawia mnie tak bogate na nim życie i taki nawet u nas niesłychany przepych.“
„Szalony, ogłuszający zgiełk audytorium był odpowiedzią na moje słowa, a Wielki Władca na znak zadowolenia tak uparcie kierował na mnie bijące od niego promienie, że aż pociemniało mi w oczach.“
„Potem zaczął zadawać mi za pośrednictwem Phi-U‘a cały szereg pytań, na które nietrudno mi było odpowiedzieć.“
„Mówił, że wie już od swoich astronomów, że żyjemy na powierzchni naszej planety, na której znajduje się też powietrze i woda, jednak nie pojmuje, jak urządzone jest życie na niej, ze względu na olbrzymie wahania się temperatury, mogące zgładzić wszelkie stworzenia. Dziwił się bardzo, gdym mu opisał zjawiska atmosferyczne, wśród których żyjemy, deszcz, obłoki, wiatry i t. d., jednak wszystko szybko zrozumiał.“
„Długo nie mógł pojąć, jak oczy nasze znoszą blask słońca, z trudem zdołałem objaśnić mu to działaniem atmosfery, pochłaniającej znaczną część promieni słonecznych. Błękitnego naszego nieba w żaden sposób nic mógł sobie wyobrazić. Udało mi się natomiast pokazać mu, jak źrenica naszych oczu rozszerza się i zwęża, dając większy lub mniejszy dostęp świetlnym promieniom. Nigdy dotychczas nie widząc źrenicy ocznej (oczy bowiem selenitów zbudowane zupełnie inaczej, nietylko odczuwają bystro