Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/238

Ta strona została przepisana.

świetlne, ale i cieplne fale), Wielki Władca długo zabawiał się zwężaniem i rozszerzaniem mych źrenic, kierując na nie swe światło, to znów je oddalając. Koniec końców omal nie oślepłem przy tej zabawie.“
„Prócz tej maleńkiej nieprzyjemności rozmowa z nim sprawiła mi duże zadowolenie i całkiem uspokoiła mnie o przyszłość, do tego stopnia wszystkie jego pytania były rozumne i praktyczne. Zamknąwszy oczy, zapominałem całkiem o tem, że rozmawiam z bezosobowem stworzeniem, w dosłownem tego słowa znaczeniu...“
„Ukończywszy przypatrywanie się mym źrenicom, Wielki Władca spytał mnie, jak chronimy się przed chłodem i upałem. Zacząłem więc opisywać nasze w tym kierunku urządzenia. I tu nastąpił cały szereg nieporozumień, może dlatego, że niedość jasno się wyrażałem. W żaden sposób nie mógł zrozumieć znaczenia i celu domów. Wydawało mu się, jak zresztą i wszystkim otaczającym nas selenitom, conajmniej dziwnem urządzanie takich mieszkań na powierzchni ziemi, tem bardziej, że sam poprzednio wspomniałem o życiu pierwotnych ludzi w jaskiniach. Wogóle, starając się wszystko szczegółowo wyłożyć, plątałem się bezustannie, mówiłem o ziemskich kanałach, drogach żelaznych, kopalniach i tem ostatecznie zbiłem z tropu słuchaczów.“
„Porzuciwszy wreszcie niewyjaśnione pytanie o życiu ludzi, Wielki Władca skierował rozmowę na temat eksploatacji wnętrza naszej planety. Gdym zaś stwierdził, że wnętrza tego nie znamy wcale, że z czterech tysięcy mil oddzielających powierzchnię ziemi od jej środka zbadaliśmy najwyżej milę i to dość pobieżnie, całe audytorjum, nie wyłączając Wielkiego Władcy, nie mogło powstrzymać okrzyku zdzi-