Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/240

Ta strona została przepisana.

„— Dlaczegóż ich nie wytępicie?
„Odpowiedziałem, że prędzej czy później do tego przyjdzie.“
„Nastąpiła pauza, w czasie której Wielki Władca rozmawiał o czemś z najbliższem otoczeniem, być może o głupocie ludzi, nie starających schronić się pod powierzchnię ziemi przed niepogodą i dzikiemi zwierzętami. Siedziałem w milczeniu, roztrząsając swe odpowiedzi. Potem spytał mnie znowu o życie nasze społeczne i różne typy ludzi.“
„— Czyż u was ci sami ludzie mogą wykonywać różnego rodzaju prace? — rzekł wysłuchawszy moich objaśnień. — Któż tam myśli? Kto rządzi?
„Opisałem mu, jak mogłem, nasz ustrój demokratyczny; długo nie mógł zrozumieć; prosił o powtórzenie jeszcze raz wszystkiego i kazał sługom silniej spryskiwać i rozcierać głowę.
„— Więc u was każdy zajmuje się różnemi czynnościami? — spytał wreszcie.
„— Tak, jedni myślą i piszą, inni obrabiają ziemię, inni zajmują się mechaniką, wszyscy jednak rządzą — odrzekłem.
„— A w jaki sposób przygotowujecie ich organizmy do takiej różnorodnej pracy, czem nazewnątrz różnią się między sobą?
„— Niczem, prócz odzieżą; — tylko każdy z nich inaczej myśli.
„— Jakże mogą myśleć inaczej, nie różniąc się niczem i wykonywając jedną pracę! Nie rozumiem tego!
„Aby wyjaśnić mu kwestję, mówiłem, że wszystkie różnice między ludźmi zależą od ustroju mózgu, że są ludzie mądrzy i głupi, wielkoduszni i małodusz-