Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/244

Ta strona została przepisana.

„— Jeśli zjawią się tu inni ludzie, co będą tu robili? Ty, czy ten co był z tobą, już zabiliście wielu z naszych. Jeszcze o tem pomówimy. Czyż wszyscy ludzie będą się do nas w ten sposób odnosili? Czy przeniosą do nas swe wojny? I wszystko za to, że pastuchy nasze pognały za wami. I to uważacie już za dostateczny powód do wojny? Czyż będziemy musieli teraz gotować broń i wojsko dla odparcia waszych napadów? Dotychczas używaliśmy jej tylko do pasterstwa i rżnięcia krów, albo do obrony przed morskiemi potworami. Czyż będziemy ją musieli użyć do walki z najeźdźcami z Ziemi?
„— Oni zjawią się z innym celem, porozumienia światów — odrzekłem lekko stropiwszy się.
„— Przysłali cię z tem do nas? Czem jednakże zaręczysz, że słowa dotrzymają? Czy przysłali cię tutaj umyślnie, czy też sam dobrowolnie podjąłeś się misji?
„— Nikt mnie nie posyłał — odrzekłem.
„— A więc zjawiłeś się z własnej woli, sam?
„— Towarzysz mój prawdopodobnie zginął.
„— Tak, pewnie przestraszył się, zabiwszy kilku naszych i wrócił na ziemię. Pomówimy jeszcze o tem...
„Ach, chciałbym móc się spodziewać, że wróci! — wyrwało mi się, nie bez ubocznej myśli o pomocy z ziemi, gdyż wspominanie o dokonanem przez nas zabójstwie zaczynało mnie już niepokoić; potem przeszedłem do wyłożenia motywów, które skłoniły nas do podróży na księżyc i do opowiadania o odkryciu keworytu. Aby lepiej zrozumieć wszystko, Wielki Władca zawezwał dwóch specjalistów-przyrodników; zrozumieli mnie tak szybko, że zdziwiłem się, dla-