Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/44

Ta strona została skorygowana.

— Nie widziałam ani razu waszych powietrznych statków — odrzekła, myśląc, że chodzi o podróż latawcem — a już, na pewno, nigdy niemi nie polecę.
— Całkiem słusznie — pomyślałem.
Wieczór spędziłem na rozmowie z dwoma robotnikami, siedząc u drzwi gospody. Rozprawialiśmy o cegłach, automobilach, zawodach kriketowych zeszłego roku i tym podobnych, ciekawych rzeczach. Po zachodzie słońca wypłynął na niebo blado srebrzysty sierp księżyca....
Rano wróciłem do Cavora i rzekłem mu:
— Jadę z panem. Przedwczoraj byłem niezdrów. Tylko raz napadło mnie takie zwątpienie. Na pewno nerwy!

Po tem zdarzeniu może jeszcze z większym zapałem zacząłem pracować, tylko trochę ostrożniej, codzień odpoczywałem i chodziłem na spacery. — Trudy nasze, wreszcie, kończyły się; pozostawało tylko ogrzać keworyt.