Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/50

Ta strona została skorygowana.
V.
W drodze na Księżyc.

Po pewnym czasie Cavor zagasił lampę, tłumacząc, że musimy oszczędzać zapasu elektrycznej energji. Długo — choć nie mógłbym dokładnie określić, — siedzieliśmy w zupełnej ciemności.
W mózgu ciągle tkwiło mi pytanie, w jakim kierunku lecimy? Wreszcie przedłożyłem je Cavorowi.
— Oddalamy się od ziemi po stycznej — odrzekł. — A ponieważ jest teraz trzecia kwadra, znajdziemy się gdzieś niedaleko. Zaraz odkryję zasłonę.
Coś szczęknęło i przed oczyma mojemi pojawiła się, jakby w ramkę ujęta cząstka gwiaździstego nieba; zewnątrz aparatu taka sama panowała ciemność, jak i wewnątrz. Kto widział gwiaździste niebo tylko z powierzchni ziemi, nie może wyobrazić sobie tego mnóstwa gwiazd, widocznych na niem, gdy mglista, półprzezrocza zasłona ziemskiej atmosfery ustąpi! Z ziemi widać tylko bardzo silnie błyszczące gwiazdy, a tutaj, tutaj po raz pierwszy zrozumiałem biblijne wyrażenie — niebieskie wojsko! Mieliśmy zobaczyć jeszcze wiele niezwykłych zjawisk, lecz tego gwiaździstego nieba nigdy nie zapomnę!
Okienko zakryło się z lekkim trzaskiem; otwieraliśmy i zamykali jeszcze dwa czy trzy; musiałem