Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/89

Ta strona została przepisana.

czące boki i strasznie długie cielska olbrzymich jaszczurowatych potworów.
Przez te pierwszą chwilę znajomości z niemi, bardzo niewiele szczegółów zauważyłem, opiszę je według późniejszego wrażenia. Olbrzymie rozmiary krów księżycowych przerażały poprostu od pierwszego wejrzenia. Obwód ich cielska wynosił jakich ośmdziesiąt stóp, długość — dwieście mniej więcej. Podczas oddechu boki ciężko się podnosiły i opuszczały. Miękkie, jakby bezkostne ciało, pokryte brudno białą skórą z czarną pręgą na grzbiecie, wlekło się po ziemi. Nóg nie było widać. Zupełnie płaska, jakby pozbawiona mózgu głowa, osadzona na grubej i tłustej szyi prawie cała składała się z olbrzymiej gardzieli, uzbrojonej nierównemi rzędami wielkich, płaskich zębów, opatrzona też była maleńkiemi nozdrzami i oczami, które szczelnie zamykały powieki (w słońcu księżycowe krowy stale oczy zamykają). Kiedy taki potwór otworzył paszczę, by zaryczeć, gardziel jego wydała się nam jakąś czerwoną przepaścią. Mimo pozornego braku nóg niezdarne zwierzę całkiem szybko przesunęło obok nas swe cielsko, żłobiąc szeroką bruzdę między krzewami. Wślad za niem zjawiło się drugie, potem trzecie, a równocześnie jakby w roli pastucha, pędzącego stado na pastwisko, ukazał się wreszcie i selenit. Na jego widok konwulsyjnie uchwyciłem nogę Cavora i długo jeszcze nie śmieliśmy się ruszyć.
Wobec krów księżycowych selenit wydał się nam pigmejem, jakąś mrówką pięciostopowej wysokości, stojącą na tylnych nóżkach. Cały był pokryty jakiemiś skórzanemi płachtami, tak, że o prawdziwym wyglądzie jego ciała nie można było zyskać żadnego pojęcia. Rzeczywiście podobny był do mrówki, nawet