Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/108

Ta strona została przepisana.


Zato zdrój natchnień, prawą duszę
       10 Mam i biedaka bogacz szuka chętnie;
O nic więcej bogów nie kuszę
I dobroczyńcy nie gabam natrętnie.

Dość mam i na nic już nie czyham,
Pan na jednej sabińskiej wiosczynie;
       15

Dzionek za dzionkiem jakoś spycham

I miesiąc wolno za miesiącem płynie.

Ty się układasz o marmury[1],
Choć śmierć na karku, i grobu nie pomny,
Pałacu w Bajach wznosisz mury,
       20

Szmat morza pod nie zajmując ogromny,


I brzeg posuwasz w głąb zatoki:
Stałego lądu widać ci za mało.
Ba, i za miedzę niesiesz kroki,
Słupy graniczne obalając śmiało.

       25

Głuchy na głośny skwierk ubóstwa,

Dachu pozbawiasz, chciwcze, i ogniska:
Na tułaczkę w podołku bóstwa
Niesie mąż z żoną i brudne dzieciska.

A przecie cóż tak pewnie czeka
       30 Bogacza pana, jak Orka komnatka,
Przeznaczona wszystkim od wieka?
Skąd ta zachłanność?—Ziemia, wspólna matka

  1. W. 17. Układasz się o marmury — tj. o dostawę płyt marmurowych, służących do wykładania ścian pałacowych.